Po kolacji podeszliśmy wszyscy do ścianki po raz wtóry. A tam - masa dzieciaków na wyścigi dochodzących do mety - czyli do najwyżej położonego kamienia. Tajfuniątko patrzyło zafascynowane i zapytało, czy też tak może. No pewnie, że możesz! Ale strach musisz przezwyciężyć sama. Powolutku, powolutku - a wszystkiego się nauczysz. Już mamy w planach następną ekspedycję.
Update: wczoraj był drugi raz. Tym razem wspięła się na górę i dotknęła dzwoneczka. I znów. I znów. I znów. Spędziła na ściance prawie trzy godziny i gdyby nie przeraźliwy głód, pewnie by stamtąd wcale nie wyszła...